ŚMIERCIONOŚNE BRONIE ZIMNEJ WOJNY - Infradźwięki (poddźwięki)
Trwała Zimna Wojna. Jedynie Stany Zjednoczone posiadały tajemnicę.
Najstraszliwsza broń, jaką dotychczas stworzono, była własnością jednego
rządu. Istnienie bomby atomowej stanowiło zagrożenie państw, których
motywy nie były zupełnie altruistyczne.
Uzyskanie tajemnicy jej budowy stanowiło priorytet wielu agresywnie
nastawionych, imperialistycznych państw. Jedyną drogą jej uzyskania
przez niektóre państwa była ordynarna kradzież. Kiedy stalinowscy
specjaliści stworzyli w końcu duplikat amerykańskiej bomby atomowej,
wszystkie pozostałe narody europejskie również odczuły nagłą potrzebę
jej posiadania, a nawet czegoś jeszcze lepszego.
Kiedy komuś zależy na obronie swoich granic, konsekwencje użycia
broni mogących zniszczyć świat, schodzą na dalszy plan. Broń jest ze
swej natury nastawiona na niszczenie, niemniej jednak istnieją moralne
różnice między bronią ofensywną i defensywną.
Przed rozprzestrzenieniem się mody na broń atomową, narody
koncentrowały swoje poszukiwania i badania na bardzo dziwacznych i
równie śmiercionośnych środkach mających służyć obronie ich granic.
Szybko doskonalono śmiercionośne wariacje i kombinacje broni gazowych,
bakteriologicznych i radiacyjnych. Zespoły badawcze Stalina badały moce o
charakterze psychicznym jako środek na zniszczenie wroga. Rozwijała się
wojna psychotroniczna między licznymi grupami, zarówno o charakterze
prywatnym, jak i państwowym, z wyraźnymi skutkami. Ostatnio dzięki
narastającemu procesowi sowieckiego otwarcia światło dzienne ujrzały
informacje o pewnych prostych broniach psychotronicznych.
W rzeczywistości im większy jest arsenał broni, tym mniej bezpieczne
są granice. W czasie gdy supermocarstwa koncentrowały się na wytwarzaniu
broni masowej zagłady, inne kraje kierowały swoją uwagę na cele
bardziej praktyczne – bronie konwencjonalne, które zdawały się spełniać
potrzeby mniejszych, bardziej ograniczonych pól bitewnych.
Rozwijając własny arsenał atomowy, Francja poszukiwała jednocześnie
defensywnych broni taktycznych wszelkiego rodzaju. Chociaż bronie
krótkiego zasięgu stanowiły najlepszą obronę przeciwko napaści o
charakterze konwencjonalnym, poszukiwano również systemów, które byłyby
równie skuteczne jak broń atomowa. Poszukiwano nowego młota, który
obroniłby Francję przed nowymi agresorami, podobnie jak wielki
średniowieczny frankoński król Charles Martel zwany „Młotem”[3] obronił
ją przed bezwzględnymi najeźdźcami ze wschodu. Ten nowy „młot” wyłonił
się z przypadku.
DR VLADIMIR GAVREAU
Głównym tematem badań dra Vladimira Gavreau były zdalnie sterowane
automaty i roboty. W celu kontynuowania prac w tym zakresie stworzył w
roku 1957 zespół naukowców [w Elektroakustycznym Laboratorium w
Marsylii]. Zespół ten, w którego skład wchodzili między innymi Marcel
Miane, Henri Saul i Raymond Comdat, opracował cały szereg robotów
przeznaczonych do wykonywania zadań zarówno cywilnych, jak i wojskowych.
W trakcie badań zespół dra Gavreau dokonał bardzo dziwnej i
niesłychanej obserwacji, która nie tylko zakłóciła tok ich prac, ale
stała się głównym tematem ich dalszych dociekań. Zakwaterowany w
wielkim, betonowym budynku zespół od czasu do czasu odczuwał powodujące
dekoncentrację nudności, często dzień po dniu, a bywało, że i całymi
tygodniami. Wezwani na pomoc przemysłowi lekarze przypisywali winę
jakiejś chorobie. Sądzono, że objawy te są wynikiem jakichś patogennych
czynników – „choroby budynkowej”. Nie wykryto jednak żadnych czynników
biologicznych, mimo iż objawy utrzymywały się. Tok badań został poważnie
zakłócony i zespół zażądał dokładnego zbadania budynku.
W trakcie badań odkryto, że tajemnicze mdłości ustają po zamknięciu
pewnych okien. W związku z tym przyjęto, że przyczyną mdłości była
„emisja jakichś gazów” i podjęto drobiazgowe przeszukanie całego
budynku. Próby wykrycia środków chemicznych nic nie dały, niemniej
ostatecznie znaleziono źródło dolegliwości. Okazał się nim niewłaściwie
zainstalowany wentylator. Początkowo sądzono, że emituje on trujące
opary pochodzące z oleju lub smaru, ale badania nie potwierdziły tego
przypuszczenia. W końcu odkryto, że to luźno zamocowany niskoobrotowy
silnik wentylatora umieszczony w przewodzie wentylacyjnym biegnącym
przez wiele pięter wytwarzał „powodujące mdłości wibracje”.
Tajemniczość tego zjawiska wzrosła, kiedy zespół dra Gavreau usiłował
zmierzyć natężenie i wysokość tonu wytwarzanego dźwięku. Kiedy nie
udało się mu zmierzyć jego parametrów akustycznych, zespół poddał w
wątpliwość ustalenie inżynierów budowlanych. Tak czy inaczej zamykanie
okien prowadziło do zaniku mdłości.
W kolejnym kroku genialnego naukowego wnioskowania dr Gavreau i jego
koledzy skonstatowali, że mają do czynienia z dźwiękiem tak niskim, że
żaden mikrofonowy detektor nie jest w stanie go zarejestrować. Ta
konkluzja kosztowała zespół bardzo wiele, bowiem przez długie okresy
czasu nie byli w stanie kontynuować badań próbując go zmierzyć. W
trakcie jednego z poszukiwań przypadkowe bezpośrednie wystawienie na
jego wpływ wyłączyło ich na wiele godzin z dalszych prac.
Kiedy w końcu udało się im zmierzyć ten „dźwięk”, okazało się, że
podstawowy ton miał częstotliwość siedmiu herców. Co więcej, ten
infradźwięk wcale nie miał dużej mocy. Stało się jasne, że drgający z
małą częstotliwością silnik wymuszał drgania rezonansowe w dużym,
betonowym szybie wentylacyjnym.
Działając jak drgający „język” olbrzymiej „organowej piszczałki”
turkoczący silnik wytwarzał infradźwięki powodujące mdłości. Ta tunelowa
przestrzeń z wibrującą kolumną powietrza sprzężona z resztą betonowego
budynku stała się osobliwym wzmacniaczem infradźwięków.
Zrozumienie tego infradźwiękowego układu pozwoliło również wyjaśnić,
dlaczego zamknięcie okien przynosiło umiarkowany efekt „blokady objawów
chorobowych”. Okazało się, że okna powodowały zmianę ogólnego profilu
rezonansowego budynku podnosząc wysokość infradźwięków i ich
intensywność.
Od tamtego czasu odkryto ujemny wpływ tego rodzaju infradźwięków w
innych biurowcach i zabudowaniach o charakterze przemysłowym.
Oddziaływanie niskoczęstotliwościowych naturalnych lub będących dziełem
człowieka źródeł drgań infradźwiękowych powodujących nudności jest
obecnie doskonale znane. W architekturze stało się już rutyną
poszukiwanie i zmiana otworów i wnęk stanowiących ewentualne źródło
drgań infradźwiękowych powstających w wyniku rezonansu. Występują one
często w starych budynkach z powodu błędów konstrukcyjnych wynikających z
braku wiedzy o tym zjawisku. Wszelkie tego rodzaju „niewłaściwe” formy
architektoniczne są modyfikowane poprzez dodanie materiałów
dźwiękochłonnych.
EKSPERYMENTY Z INFRADŹWIĘKAMI
Dr Gavreau i jego zespół badawczy zajął się następnie uważnym
badaniem efektów ich „infradźwiękowego organu” zmieniając intensywność i
częstotliwość generowanych dźwięków. Zmieniając napięcie sprężyn w
amortyzatorach utrzymujących silnik wentylatora można było uzyskać
zmianę wysokości dźwięku. Określono różne infradźwiękowe częstotliwości
rezonansowe w całym budynku. Zamykanie okien blokowało większość
objawów, lecz powtórne ich otwarcie, bez względu na moc źródła,
powodowało, że cały zespół ponownie zaczynał odczuwać mdłości.
Dr Gavreau uważał, że dokonał odkrycia dotychczas nie znanej broni w
postaci infradźwięków. Świadom tego, że naturalne eksplozje są źródłem
infradźwięków, zaczął zastanawiać się nad zastosowaniem ich jako broni
defensywnej. Wpływ przypadkowych źródeł infradźwięków w postaci uderzeń
piorunów wystarczał do zobrazowania, czego mogłyby dokonać wytwornice
sztucznych piorunów – problem polegał jednak na tym, jak je stworzyć.
Tego rodzaju rozważania stymulowały teoretyczne dyskusje nad możliwością
wytwarzania koherentnych (spójnych) infradźwięków, a co za tym idzie
skonstruowania infradźwiękowego „lasera”.
Pierwsze urządzenia skonstruowane przez zespół dra Gavreau były
zbudowane na wzór źródła infradźwięków, za sprawą którego zetknęli się
oni z nimi po raz pierwszy. Zespół skonstruował piszczałki organowe o
olbrzymiej szerokości i długości, z których pierwsza miała średnicę 6
stóp (1,8 m) i długość 75 stóp (22,5 m). Wykonano je w dwóch odmianach: w
pierwszej na jej końcu zastosowano napędzany mechanicznie tłok, a w
drugiej – bardziej konwencjonalnej – sprężone powietrze. Obie
przetestowano na zewnątrz umieszczając je za ochronnymi,
dźwiękochłonnymi ścianami, przy czym badacze stali w dużej odległości od
nich.
Główna częstotliwość rezonansowa tych piszczałek okazała się należeć
do „zakresu śmiertelnego” – 3-7 herców. Dźwięki te były niesłyszalne dla
człowieka, co stanowiło dużą zaletę w przypadku zastosowania ich jako
broni obronnej. Rezultaty ich oddziaływania były wyraźnie odczuwalne.
Mimo iż piszczałki działały jedynie przez kilka sekund, symptomy ich
oddziaływania pojawiły się u badaczy natychmiast i zupełnie
niespodziewanie. Ciśnieniowe fale powietrza objęły ich ciała nieznośnym i
niemożliwym do uniknięcia uściskiem – ciśnienie, które natarło na nie
ze wszystkich stron jednocześnie, zamknęło je w śmiertelnym kokonie, po
czym wystąpił tępy ból będący skutkiem nacisku infradźwięku na oczy i
uszy. Zaraz potem nastąpiła przerażająca manifestacja na wspornikach
urządzenia. Dalsza jego praca doprowadziła do potężnego grzmotu, który
zakołysał wszystkim, nieomal niszcząc przeznaczony do testów budynek.
Każdy filar i złącze masywnej konstrukcji poruszyło się. Jednemu z
techników udało się mimo bólu odciąć zasilanie.
Te doświadczenia z infradźwiękami były równie niebezpieczne, jak
wczesne próby z energią jądrową, przy czym infradźwiękowe ataki na ciało
są jeszcze bardziej śmiercionośne, ponieważ następują w śmiertelnej
ciszy. Po tych pierwszych testach dr Gavreau i jego współpracownicy byli
poważnie chorzy przez całą dobę, a zaburzenia wzroku utrzymywały się
przez kilka dni. Co gorsze, uszkodzeń doznały również ich narządy
wewnętrzne – serce, płuca, żołądek i otrzewna doznawały powtarzających
się bolesnych skurczów przez równie długi czas. Dodatkowymi symptomami
wystawienia na działanie infradźwięków były skurcze mięśni, zawroty
głowy i łzawienie oczu. Wszystkie rezonujące przestrzenie w ciele
wchłonęły destrukcyjną energię akustyczną i z pewnością zostałyby
rozerwane w strzępy, gdyby nie wyłączono zasilania.
Efektywność infradźwięków jako broni defensywnej o przerażającej mocy
została udowodniona ku „satysfakcji” twórców ich generatora. Przy
okazji zrodziło się jednak wiele pytań. Po tym przykrym wypadku samo
zbliżenie się po raz drugi do aparatury stanowiło niezbyt przyjemne
przeżycie. Jak potężna energia musiała znajdować się na wyjściu tego
infradźwiękowego urządzenia, skoro zadziałała nawet na sterujących nim
inżynierów?
Z największą ostrożnością i respektem dla potęgi, z którą ma do
czynienia, dr Gavreau przeliczył wszystkie parametry swojej konstrukcji.
Nie docenił mocy wyzwalanej przez piszczałki – w rzeczywistości
znacznie zaniżył wartości wyjściowe dla celów diagnostycznych. Nie
przyszło mu do głowy, że wartości te i tak były o wiele za duże jak na
infradźwięki!
Ponieważ zebranie danych empirycznych a następnie ich analiza
stanowiły jedyną drogę do określenia wpływu infradźwięków na organizmy
żywe i materię nieożywioną, ponownie przystąpiono do badań, tym razem
jednak generując infradźwięki o minimalnej mocy. Po pierwsze, należało
znacznie zmniejszyć rozmiary aparatury, jako że jej dotychczasowe
parametry były nie do przyjęcia. Aby zapewnić całkowitą kontrolę
śmiertelnych uderzeń, zamontowano cały szereg awaryjnych wyłączników,
które uruchamiane były przez ciśnieniową falę infradźwięku. Natężenie,
przy którym następowało odcięcie zasilania, można było regulować przy
pomocy automatycznych wyłączników barometrycznych.
Dążąc do zbudowania mniejszych i łatwiejszych w obsłudze generatorów
infradźwięków dr Gavreau przetestował cały szereg specjalnych rogów i
syren różnej wielkości. Każde tych urządzeń było nadzwyczaj prostym,
płaskim, okrągłym pudłem rezonansowym z bocznym przewodem wyjściowym.
Były to najczęściej powiększone modele mgłowych i policyjnych syren. W
kolejnych próbach systematycznie je zmniejszano, ponieważ ich moc na
wyjściu wciąż była za duża. Infradźwiękowe syreny mgłowe były zdolne do
wytwarzania 2 kilowatów energii infradźwiękowej o częstotliwości 150
herców. Znacznie łatwiej do wymaganych parametrów dawały się dostosować
płaskie „syreny policyjne”. Ich ogólne parametry było łatwo określić i
stworzono nawet w tym celu odpowiednią formułę matematyczną. Rezonansowy
ton syreny obliczano dzieląc jej średnicę przez stałą o wartości 51.
Zwiększanie głębokości syreny powodowało wzrost amplitudy. Syrena o
średnicy 1,3 m wytwarzała infradźwięki o częstotliwości 37 herców. Ten
rodzaj fali infradźwiękowej z powodzeniem wstrząsnął ścianami całego
kompleksu budynków laboratorium, mimo iż jego moc wynosiła niespełna dwa
waty energii infradźwiękowej.
BADANIA TESLI I WOJSKOWE TESTY MEDYCZNE
Do wywołania objawów choroby infradźwiękowej wystarczy niewielka moc.
Wielu badaczy naraziło siebie na poważne obrażenia, kiedy rozmyślnie
lub przypadkowo udało się im wygenerować infradźwiękowe drgania.
Nikola Tesla stosował drgające platformy jako kurację zwiększającą
witalność. Lubował się w „harmonizowaniu ciała” przy pomocy drgających
platform własnej konstrukcji. Zamontowane na mocnych, gumowych
wspornikach platformy były wprawiane w drgania przy pomocy napędzanych
mechanicznie „ekscentrycznych” kół. Ich umiarkowane używanie, na
przykład przez około jedną minutę, mogło przyjemnie pobudzić całe ciało
do działania na kilka godzin. Nadmierne ich stosowanie mogło jednak
prowadzić do śmiertelnej choroby, przy czym najgroźniejsze było
nadzwyczajne pobudzenie akcji serca. Całe ciało wręcz „dzwoniło”
godzinami przy mocno podwyższonym rytmie pracy serca i znacznym
nadciśnieniu. Skutki mogły być wręcz zabójcze.
Pewnego razu bliski przyjaciel Tesli, Samuel Clemens, odmówił zejścia
z wibrującej platformy mimo wielokrotnie powtarzanych ostrzeżeń. Tesla
żałował potem, że pozwolił mu wejść na platformę. Kilka sekund później
rozradowany Clemens niemal strzelił kopytami w kalendarz. Przyczyną były
infradźwięki.
Tesla często obszernie opisywał wpływ infradźwięków dziennikarzom,
którzy naśmiewali się za jego plecami z tego, że taki „malutki dźwięk”
może spowodować tak wielkie szkody. A jednak to właśnie przy pomocy tego
„malutkiego dźwięku” Tesla o mało nie zrównał z ziemią swojego
laboratorium na Houston Street. Zbudowane przez niego kompaktowe
generatory infradźwiękowych impulsów miały niesamowitą wydajność. W
późniejszym okresie skonstruował i przetestował bronie wykorzystujące
infradźwięki zdolne do obrócenia w perzynę całych budynków i miast.
Pewnego razu Walt Disney i jego współpracownicy rozchorowali się,
kiedy przewidziany do ilustracji jednej ze scen efekt dźwiękowy został
spowolniony przy pomocy magnetofonu i jednocześnie kilkakrotnie
wzmocniony przy pomocy aparatury nagłaśniającej. Oryginalny dźwięk
pochodził z urządzenia do łączenia metali – było to brzęczenie o
częstotliwości 60 herców, które zostało pięciokrotnie spowolnione do
częstotliwości 12 herców. Ten dźwięk wywołał wśród członków zespołu
mdłości, które utrzymywały się przez kilka dni.
Infradźwięki zdają się wręcz paraliżować funkcje fizjologiczne
organizmu. Wywołują zakłócenia w uchu środkowym pozbawiając organizm
poczucia równowagi i unieruchamiając swoje ofiary. Efekt jest taki jak w
przypadku przedłużającego się, ostrego stanu chorobowego. Powrót do
normalnego stanu wymaga wielu godzin a nawet dni. Wystawienie na
umiarkowane natężenia infradźwięków wytwarza stan chorobowy, z kolei
jego zwiększone natężenie może skończyć się śmiercią.
Alarmujące reakcje na infradźwięki w zakresie częstotliwości od 40 do
100 herców opisali dokładnie wojskowi eksperci medyczni. Wyniki te są
bardzo niepokojące. Wraz z obniżaniem częstotliwości infradźwięku
narastają niekorzystne objawy w postaci zmienionego rytmu pracy serca i
wzrostu częstotliwości pulsu o około 40 procent, które są objawem stanu
przedśmiertnego. Przy częstotliwości 100 herców występują umiarkowane
mdłości, zawroty głowy, zaczerwienienie skóry i mrowienie w całym ciele.
Zawroty głowy, niepokój, niezwykłe zmęczenie, ucisk na gardło oraz
zapaść systemu oddechowego to kolejne objawy. Kaszel, silny ucisk
podmostkowy, dławienie, nadmierne wydzielanie śliny, niesamowite bóle
przy przełykaniu, trudność w oddychaniu, ból głowy oraz bóle żołądka
występują przy częstotliwościach od 60 do 73 herców. Infradźwięki
wywołują także stan zmęczenia. Niektórzy ludzie kaszlą przez ponad
godzinę, a zaczerwienienie skóry utrzymuje się u wielu przez szereg
godzin. Infradźwięki w zakresie od 43 do 73 herców wywołują u ludzi
znaczny spadek ostrości widzenia, a tak zwany iloraz inteligencji spada
prawie o jedną czwartą. Kompletnemu zburzeniu ulega także zdolność
orientacji przestrzennej. Zmniejsza się również koordynacja pracy mięśni
i poczucie równowagi. Tuż przed utratą przytomności stwierdzano także
spadek sprawności manualnej i bełkotliwą wymowę.
Odkrycia dra Graveau dotyczące infradźwięków z zakresu od 1 do 10
herców są prawdziwie szokujące. Ton śmiercionośny wynosi około 7 herców.
Mała amplituda drgań w tym zakresie powoduje zmiany w zachowaniu
człowieka. Aktywność umysłowa ulega najpierw zahamowaniu a następnie
zablokowaniu i całkowitemu zniszczeniu. Wraz ze wzrostem amplitudy
występuje szereg niepokojących objawów, które zapoczątkowuje pełna
neurologiczna interferencja. Działanie rdzenia przedłużonego zostaje
zablokowane i ustają jego autonomiczne funkcje.
DOŚWIADCZENIA Z DETEKTORAMI INFRADŹWIĘKÓW
Infradźwięki trzymają się ziemi – jest to dobrze znane ze świata
zwierząt zjawisko. Żeńskie wokalizy i ich młodych przenoszą się
powietrzem, jako że tony wysokie mają naturę napowietrzną. Oznacza to,
że osobniki żeńskie i ich małe stanowią naturalne ofiary mięsożerców.
Niskotonowe dźwięki trzymają się ziemi, są „przewodzone” przez warstwy
ziemi. Męskich dźwięków nie mogą zlokalizować drapieżcy, ponieważ „tulą”
się one do ziemi i rozpraszają wraz z oddalaniem od źródła. Niektóre
osobniki męskie uderzają w ziemię swoimi nawoływaniami i kopytami – są
to sygnały porozumiewawcze, które tylko one są zdolne zrozumieć.
Fakt, że ziemia przyciąga i przewodzi niskie tony stanowi duży dar
dla środowiska zwierząt, bowiem zwiększa szanse przetrwania męskich
przywódców. Kiedy stada są atakowane przez drapieżniki, osobniki męskie
są w stanie dowodzić swoimi towarzyszami pozostając całkowicie
„niewidzialnymi” i nieuchwytnymi. Drapieżniki nie są w stanie
zlokalizować nawoływań i „dudnień” męskich przywódców, ponieważ nie mają
możliwości przechwytywania ich niskotonowych sygnałów. Są więc oni dla
nich trudnym do zaatakowania celem. Drapieżnikom często przewodzą
liderzy rodzaju męskiego, którzy również komunikują się ze sobą poprzez
ziemię.
Tego samego rodzaju analogie stosują się do infradźwiękowego systemu
obronnego. Po pierwsze, infradźwięki nie tracą intensywności w miarę
oddalania się na dużą odległość, ich moc pozostaje prawie taka sama jak w
chwili wyemitowania ze źródła. Jest również prawdą, że ze względu na
ich ziemiolubną naturę nie można zlokalizować źródła infradźwięków nie
posiadając przeznaczonej do tego celu specjalistycznej aparatury. Te
fakty stanowią zaletę dla tych, którzy chcieliby użyć infradźwięków w
charakterze broni. Przypuśćmy, że jakieś wrogie nam siły zastosowały
infradźwięki. Co wtedy? Infradźwięki są niesłyszalne. W tej sytuacji
bitwa skończy się, zanim ktokolwiek zorientuje się, że się zaczęła. Jak
rozpoznać, że się jest obiektem infradźwiękowego ataku? W takim wypadku
detektorem ataku „nierozpoznawalnego wroga” byłaby pierwsza linia
obrony. To oznacza, że rozwijanie skutecznego systemu broni
infradźwiękowej wymaga w pierwszym rzędzie opracowania detektora
infradźwięków.
Dr Gavreau po raz pierwszy przystąpił do opracowania detektorów
infradźwięków w celu ochrony przed nimi swojego personelu, a dopiero
potem zaczął myśleć o ich ewentualnym bojowym zastosowaniu. Z początku
eksperymentował z różnymi urządzeniami, które naśladowały wykrywacze fal
radiowych. Jedno z tych urządzeń wykorzystywało płomień w zamkniętej
przestrzeni. Było podobne do płomieniowych detektorów skonstruowanych
przez Lee de Foresta tuż przed wynalezieniem przezeń triody. Płomieniowe
detektory Gavreau wykorzystywały różne przestrzenie rezonansowe – przy
określonej wysokości infradźwięków płomień unosił się do góry. Detektory
te pozwalały mu określić amplitudę i wysokość dźwięku. Niestety,
płomienie są niebezpieczne i kapryśne i nie bardzo nadają się do użycia
na polu walki.
Potem dr Gavreau eksperymentował z ulepszonymi barometrami
mechanicznymi. Były to duże pudła rezonansowe połączone z bardzo
delikatnymi rurkami barometrycznymi. Okazało się, że przyrządy te są
bardzo czułe. Odnotowywały równomierny przyrost ciśnienia
barometrycznego, kiedy duże miechopodobne pudła rezonansowe były
ściskane przez infradźwięki. Czułość tych urządzeń rosła wraz ze
wzrostem objętości miechów. Były skuteczne, lecz zbyt delikatne.
Kolejne przyrządy przypominały wyglądem wczesne telewizyjne,
mechaniczne konstrukcje Johna Logie Biarda. Do ich budowy zastosowano
duże membrany stosowane w kotłach muzycznych, lustra, światła i
fotoogniwa. Do membrany było przymocowane lustro powodujące migotanie
światła, ilekroć w membranę uderzały infradźwięki. Fotoogniwo dokonywało
zapisu migotania w postaci sygnału elektrycznego. Ten typ detektora
cechował się dużą niezawodnością.
Najdoskonalszymi detektorami konstrukcji Gavreau okazały się jednak
te, które wykorzystywały zjawisko elektrolizy. Były one oparte na
przyrządach skonstruowanych przez Fessendena do pomiaru słabych sygnałów
radiowych. Wykorzystywały rozwory związków chemicznych oraz punktowe
kontakty elektryczne. Ilekroć infradźwięki przenikały przez to
urządzenie, znajdujące się w nim roztwory chemiczne przechodziły przez
oddzielającą je barierę osmotyczną. Następnie za pomocą czułego
galwanometru dokonywano pomiaru przewodności elektrycznej powstałej
mieszaniny. Układ ten był niezawodny i dokładny.
Mimo swoich zalet wszystkie detektory miały jednak jedną wadę:
ofensywne zastosowanie infradźwięków o dużej amplitudzie powodowało ich
rozpad, wręcz ich wyparowywanie.
OBRONA PRZED INFRADŹWIĘKAMI
Francuskie władze wydały oświadczenie mówiące, że dr Gavreau wcale
nie pracuje nad opracowaniem broni, jednak wiele patentów przeczy temu
twierdzeniu. Mimo iż nie jest możliwe dotarcie do faktycznych patentów
dotyczących generatorów infradźwięków, drowi Gavreau przypisuje się
rozwój „infradźwiękowej zbroi”. Na co miałby bowiem „tracić” tyle czasu i
pieniędzy, jeśli nie na antyinfradźwiękowe badania?
Jest oczywiste, że broń infradźwiękowa powoduje konieczność
opracowania i sprawdzenia tarcz antyinfradźwiękowych i dr Gavreau
poświęcił temu zagadnieniu znacznie więcej czasu niż na skonstruowanie
skutecznych rogów infradźwiękowych. Dr Gavreau już na początku swoich
badań odkrył, że infradźwięku nie da się całkowicie zablokować.
Infradźwiękowe urządzenia wymagają bardzo dużych ekranów. Co więcej,
nikt nie odważyłby się na postawienie zapory infradźwiękowej przeciwko
jakiejkolwiek armii bez odpowiedniej osłony. Infradźwiękowe rogi mogą
wysyłać dźwięki w zadanym kierunku, lecz naturalne środowisko pozwala na
ich „przeciekanie” we wszystkich kierunkach. Infradźwięki w ciągu kilku
sekund przenikają swoje generatory. „Zawracają” w kierunku tych, którzy
je wysyłają. Infradźwięki „tulą” się do ziemi i rozprzestrzeniają wokół
swojego źródła. I ci, którzy je wysyłają, sami mogą stać się ich
ofiarami.
Pierwszą metodą, jaką zastosował Gavreau, było zwiększanie ich
częstotliwości, aż do utraty przez nie infradźwiękowych własności. Udało
się to uzyskać przy pomocy pasywnej metody „strukturalnej” –
ustawionych warstwowo rzędów ekranów i przestrzeni rezonansowych. Forma
ta nosi nazwę „pasywnej”, ponieważ urządzenia stoją i czekają na
infradźwiękowy atak, absorbują go i zamieniają na nieszkodliwe,
słyszalne dźwięki.
Jego druga metoda miała charakter bardziej „agresywny” i polegała na
aktywnym działaniu. Zastosowano w niej dobrze znaną zasadę fizyczna.
Polega ona na wysyłaniu tonów, których czoło jest w fazie przeciwnej w
stosunku do fali atakującej. W ten sposób obie fale znoszą się i atak
infradźwiękowy zostaje wytłumiony lub przynajmniej znacznie osłabiony.
Metoda ta wymaga jednak systemu szybkiego wykrywania infradźwięków i
odpowiednio szybkiej reakcji. Cały proces polega na określeniu wysokości
tonu fali atakującej i wygenerowaniu identycznej fali o przeciwnej
fazie. Metoda aktywnej redukcji nie jest jednak dostatecznie dokładna i
nie zapewnia stuprocentowej ochrony. Nie da się w pełni zneutralizować
wysoce zmodulowanego, mobilnego źródła infradźwięków bez wyszukanych
układów elektronicznych.
Gavreau wpadł jednak na inny, elegancki w swej prostocie, pomysł,
który sprawił, że obrońcy nie muszą już narażać się na działanie
wysyłanych przez siebie infradźwięków. Pracując nad stałymi instalacjami
broni i stanowisk, Gavreau i jego zespół zupełnie zapomnieli o
pierwotnym celu swoich badań – robotyce.
PRZENOSZONA PRZEZ ROBOTY BROŃ INFRADŹWIĘKOWA
Jak pamiętamy, dr Gavreau i jego zespół zajmowali się początkowo
robotyką i opracowywaniem systemów automatyzacji operacji przemysłowych i
wojskowych. W końcu zaczęli się zastanawiać nad połączeniem tej nowo
wynalezionej broni z robotami.
Dr Gavreau połączył formę organowej piszczałki z syreną. Urządzenie
umieszczono w betonowym bloku o pojemności niespełna metra sześciennego.
Syrenę umieszczono z przodu, a wzdłuż rozszerzających się ku przodowi
boków usytuowano kilka rezonansowych piszczałek. Urządzenie było
zasilane powietrzem o wysokim stopniu sprężenia i miało przerażającą moc
na wyjściu. W konwencjonalnym zastosowaniu było zdolne do całkowitego
unicestwienia nieprzyjaciela. W ramach eksperymentu ustawiono ten zestaw
syren na czterystukilogramowym betonowym postumencie z betonową osłoną
na wyjściu. Mimo tych zabezpieczeń urządzenie z powodzeniem zatrzęsło
sporą częścią Marsylii. Infradźwięki przebiły się przez wspierający je
blok betonowy i w ciągu sekundy zniszczyły betonową osłonę. Makabra!
Wszystko odbyło się w kompletnej ciszy. Urządzenie to charakteryzowało
się dużą selektywnością doboru wysokości tonu, mocy i kierunku. Ta
ostatnia cecha – dobór kierunku – pozwoliła Gavreau i jego zespołowi
osiągnąć najwyższy współczynnik bezpieczeństwa. Można było teraz
defensywne urządzenia infradźwiękowe tak nakierować, aby nie zagrażały
swoim operatorom. Broń ta była stosunkowo zwartym i wydajnym
urządzeniem. Jej wydajność była określana przez stosunek wyjściowej mocy
destrukcyjnej do objętości całego urządzenia.
Późniejsza jego wersja zawierała kolejny sześcian z infradźwiękową
syreną w środku. Na przedniej płaszczyźnie umieszczonych było 60
piszczałek z rozszerzającymi się ku przodowi rogami tworzącymi coś w
rodzaju tablicy. Mówiono, że to jedno zdalnie sterowane, nakierowane na
sztuczne pole bitewne, urządzenie z niezwykłą łatwością rozdarło solidne
mury obronne oraz wnętrza czołgów. Co więcej, wywołało ono jeszcze
inne, bardziej przerażające, wręcz nie nadające się do opisu, skutki. Co
gorsze, nie towarzyszyły temu żadne dźwięki.
Urządzenie umieszczone było na pojeździe-robocie napędzanym przez
silniki dieslowskie lub sprężony gaz. Ta prawie niezauważalna jednostka
stanowiła dziwnego przeciwnika. Jako broń defensywna była przerażająca i
nadzwyczaj skuteczna. Ten system stanowił prawdziwy czynnik
odstraszający dla tych, którzy byliby na tyle głupi, aby zaryzykować
naziemny atak na tak uzbrojonego nieprzyjaciela. Zrównywał on armie z
ziemią. Z chwilą nakierowania jego infradźwiękowych rogów na wroga
bitwa musiałaby być z miejsca zakończona i zapewne skończyłaby się,
jeszcze zanim by się na dobre zaczęła. Takiej machiny wojennej nie
dałoby się zlokalizować. Nikt, kto by ją ujrzał, nie uwierzyłby, że
kryje ona w sobie tak śmiercionośną moc. Większość w ogóle nie
zwróciłaby na nią uwagi. Bateria takich urządzeń, z których każde
emitowałoby odpowiedni infradźwięk, stanowiłaby niemożliwą do pokonania
barierę. Zdalnie sterowane czołgi wyposażone w infradźwiękowe generatory
mogłyby omiatać teren śmiercionośnymi infradźwiękami niszcząc
wszystkich przeciwników w promieniu od 5 do 10 kilometrów. Tę
przerażającą broń można by umieszczać na samolotach i szybko i
skutecznie niszczyć z powietrza atakujące armie.
Równie odstraszająca mogłaby być ta broń dla powietrznych
napastników. Infradźwiękowe wiązki mogą omiatać niebo z dużą
dokładnością, jako że infradźwięki rozchodzą się w każdym ośrodku z
jednakową skutecznością niszcząc napotykane cele.
Intensywność, z jaką urządzenia dra Gavreau wyrzucają swoją energię
do otaczającego środowiska, jest przerażająca. Widzimy tu doprowadzone
do perfekcji wykorzystanie zjawiska, które w warunkach naturalnych nigdy
nie występuje w tak zabójczym nasileniu. Właśnie dlatego ta broń –
jeśli zostanie użyta – musi być zdalnie sterowana, działając jak automat
wykonujący swoje zadania z dala od swoich operatorów.
Sam Gavreau określił to następująco: „Nie istnieje pełna ochrona
przed infradźwiękami. Nie absorbują ich zwykłe materiały, także żadne
zapory ani schrony nie są w stanie ich zatrzymać”.
Tak więc po raz kolejny stajemy na rozdrożu. Na jednej z możliwych
ścieżek napotkamy Messiaena i jego muzyczne przesłanie pokoju, a na
drugiej dra Gavreau i jego muzyczne przesłanie wojny. Czyją muzykę
wybierzemy?
Autor: Gerry Vassilatos
Tłumaczenie: Jerzy Florczykowski
Źródło: „Nexus” 6 (14) 2000
O AUTORZE
Gerry Vassilatos jest badaczem specjalizującym się w naukach
pogranicza i stałym współpracownikiem „Journal of Borderland Research”.
Jest autorem programów dokumentalnych z cyklu „Ray of Discovery” oraz
książek „Vril Compendium”, „Secrets of Cold War Technology: Project
HAARP and Beyond”, „Declassified Patents of the Cold War and SDI” i
„Lost Science”.
OD WYDAWCY
Niniejszy artykuł został opublikowany za zgodą Borderland Sciences
Research Foundation (Fundacja Nauk Pogranicza). Po raz pierwszy ukazał
się (jego część) w „The Journal of Borderland Research”, IV kwartał
1996, i stanowi ósmy rozdział książki Gerry’ego Vassilatosa „Lost
Science” („Utracona nauka”, ISBN 0–945685–25–4, Borderland Science
Research Foundation, Inc., PO Box 220, Bayside, CA 95524, USA, telefon
+1(707) 8257733, e-mail: info@borderlands.com, strona internetowa:
www.borderlands.com).
PRZYPISY
[1] Infradźwięki (poddźwięki) fale sprężyste nie wywołujące u
człowieka wrażenia dźwięku, o częstotliwości mniejszej niż 16 herców.
Źródłem infradźwięków są: wyładowania atmosferyczne (pioruny), wiatr,
różnego rodzaju eksplozje, trzęsienia ziemi, duże elementy drgające
konstrukcji i urządzeń mechanicznych itp. Infradźwięki są słabo tłumione
i rozchodzą się na duże odległości. Wykorzystuje się je do wyznaczania
miejsc wybuchów, w badaniach warstw atmosfery, hydrosfery i skorupy
Ziemi. Infradźwięki o dużych natężeniach wpływają ujemnie na organizmy
żywe. – Przyp. red.
[2] Barisal – miasto w południowo-środkowym Bangladeszu położone w
delcie rzeki Ganges na zachodnim brzegu rzeki Barisal. Od nazwy tego
miasta wywodzi się określenie dziwnego naturalnego zjawiska, które
ochrzczono mianem „armat Barisal”. Przejawia się ono w postaci
rozlegających się w delcie dźwiękach przypominających dochodzące od
strony morza grzmoty. Pochodzenie tych dźwięków nie zostało dotychczas
dostatecznie wyjaśnione. Najbardziej rozpowszechniony pogląd mówi, że są
one pochodzenia sejsmicznego. – Przyp. tłum.
[3] Charles Martel, znany jako Karol Młot (688?-741), król
frankoński, twórca potęgi Karolingów (715-741), który w roku 732
powstrzymał inwazję Maurów na Europę. Dziadek Karola Wielkiego. – Przyp.
tłum.
BIBLIOGRAFIA
1. Fehr, „Infrasound from Artificial and Natural Sources”
(„Infradźwięki naturalnego i sztucznego pochodzenia”), Journal of
Geophysical Research, maj 1967.
2. V. Gavreau, „Infra-Sons”, Acustica, vol. 17, 1966.
3. V. Gavreau, „The Silent Sound That Kills” („Bezgłośny dźwięk, który zabija”), Science and Mathematics, styczeń 1968.
4. Francuskie patenty Gavreau: nr 131551 – Generator infradźwięków;
nr 437460 – Generator infradźwięków; nr 1536289 – Tarcza infrasoniczna.
5. Mohr, „Effects of Low Frequency Noise on Man” („Efekt dźwięków o
niskiej częstotliwości na człowieka”), Aerospace Medicine, wrzesień
1965.
- HAARP - tajemnica angielska
- Strona główna
- Tarcze dźwięku
- Akustyczna rzeczywistość - Fale rytmiczne
- Maszyny do infradźwięków
- Broń falowa
- ultradźwięki
- infradźwięki
- Projekt BLUE BEAM
- Raport ONZ - Cirrus
- Broni Psychotroniczna
- Zimna wojna - Infradźwięki
- Jak uciszyć głośnego sąsiada ?
- Free Crypto Signals
- Mind Control
- Doswiadczenia na ludziach
- e-bomba
- Broń dźwiękowa na gołębie zwierzęta i ptaki
- Czereśnie - Jak pozbyć sie szpaków z ogrodu
- Ultradźwiękowy odstraszacz psów- Dogchaser II Mode...
- Radośc Życia - wykład 30 min.